//społeczeństwo, głupcze// - Stanisław Ruksza
społeczeństwo, głupcze - Stanisław Ruksza
„It is economy, stupid!” (Ekonomia, głupcze!) – hasło powtarzane w latach dziewięćdziesiątych przez wielu polityków, ekonomistów oraz tak zwane zdroworozsądkowe neoliberalne społeczeństwo, stało się główną dewizą życia świata zachodniego minionych dwóch dekad. W ślad za tym instytucja państwa przejęła rolę egzekutora rynku. Postawa rządów i elit nastawionych wyłącznie na ostateczny zysk, bez liczenia się z kosztami społecznymi we wszystkich wymiarach życia, była dodatkowo wzmacniana przez thatcherowski slogan z lat osiemdziesiątych: „There is no alternative”. W sensie światopoglądowym takie stanowisko dopełniło – dominującą w środowisku elit – filozofię świeconego cynizmu.
Dzisiaj, gdy Ruch Oburzonych rośnie w siłę, jasne stało się, że społeczeństwo potrzebuje nowych scenariuszy przyszłości. Przy ich tworzeniu niezwykle pomocna może okazać się sztuka. Dlatego też właśnie drugi numer „MOCAK Forum” poświęcamy relacjom społeczeństwa i sztuki.
***
Historia wielokrotnie udowodniła już, że sztuka ma potencjał dokonywania zmian. W 1971 roku Joseph Beuys założył Organizację na rzecz Bezpośredniej Demokracji w Drodze Referendum, a podczas documenta 5 w Kassel utworzył diagram NIE dla państwa partyjnego, TAK dla demokracji bezpośredniej. Zbudował też koncepcję egalitarnej „rzeźby społecznej” (niewprowadzonej w życie przez świat sztuki), która polegała na kształtowaniu świadomości społecznej przez działalność twórczą każdego („każdy jest artystą”). W tym samym czasie przedstawiciele ruchu artystycznego zwanego akcjonizmem wiedeńskim przekroczyli zarysowane granice autonomii sztuki. Austriaccy artyści wyraźnie zadeklarowali swoje żądania i ogłosili kategoryczny sprzeciw wobec status quo. Dzięki ich działaniom sztuka przyczyniła się do realnych zmian.
Od 8 listopada przypominamy twórczość akcjonistów w MOCAK-u. Nie chcemy jednak tą wystawą mówić tylko o przeszłości. Jesteśmy świadomi, że powtórzenia nie są możliwe, a wypracowane wówczas sposoby oddziaływania mogą nie przystawać do „tu i teraz”. Wiele kwestii podejmowanych przez akcjonistów wciąż pozostaje w sferze negocjacji, zarówno w Polsce, jak i na świecie: niczym nieskrępowana seksualność (decydowanie o swoim ciele) i szeroko pojęta polityka obyczajowa, swobody obywatelskie, prawo narkotykowe, stosunek do własnej historii, relacje jednostki i państwa z religią.
Zdajemy sobie także sprawę, że historia nie tyle się powtarza, ile rymuje, a rola artystów na przestrzeni lat uległa zmianie. W 2003 roku Günter Brus stwierdził: „Mówiąc prosto, sztuka od dość dawna nie narusza już porządku publicznego. Albo ludzie zaczęli się spokojnie zachowywać, albo sprawcy tych naruszeń się zmęczyli”.
Artyści dziś nie skupiają się już na własnym ciele, na umiejętnościach postrzegania i zmysłach. Artyści stanowią część społeczeństwa i wielu z nich poprzez sztukę próbuje określić swoje stanowisko wobec uwarunkowań społeczno – politycznych.
Prezentując w numerze postawy i twórczość artystów oraz aktywistów, którym nieobojętny jest kształt rzeczywistości, stawiamy pytanie, o to, jaki obecna sztuka będzie miała udział w kształtowaniu obrazu świata.
Instytucje sztuki, artyści, kuratorzy, cały system art worldu wydaje się potężnym narzędziem komunikacji i perswazji. A jednak spora część jego przedstawicieli nie wykorzystuje owego potężnego mechanizmu. Bądź wykorzystuje go zawsze tak samo – do skutecznego przekonywania, że jedynym prawomocnym dla sztuki modelem pytań są zagadki nierozstrzygalne, a jednym modelem odpowiedzi – paradoks. Sztuka mogłaby być, choćby na wzór dyskursów akademickich, mocnym kanałem oddziaływania, pełnoprawnym uczestnikiem i współtwórcą debaty o kształcie rzeczywistości i sposobach przeżywania świata. Odważmy się więc używać języka sztuki do formułowania realnych żądań oraz do reprezentowania potrzeb społeczności, w których żyjemy.
Rzecz jasna nie chodzi o wskazanie jedynego słusznego modelu i odebranie uzasadnienia innym postawom artystycznym. Jeżeli jednak artyści głoszą negację pewnego stanu rzeczy, zastanówmy się nad skutkami ich działań. Czy ich krytycyzm faktycznie jest krytyczny? Czy cele, które wyznaczają sobie twórcy, zostają osiągnięte? Musimy być świadomi uwikłania sztuki w dyskurs polityki czy nauki.
To nieprawda, że sztuka tylko stawia pytania. Ona również daje odpowiedzi. Jednak zatrzymana na etapie pytań – samego tylko działania krytycznego – ulega kastracji, skazana na istnienie wyłącznie w wymiarze estetyki i formy.
A przecież w pracach wielu artystów można znaleźć realne projekty rozwiązań oraz jasno sformułowane postulaty. Niestety często nie są one odczytywane jako odpowiedzi. Zapewne ogromna ilość propozycji artystycznych nie została nigdy faktycznie przetestowana i zastosowana. Sami artyści najczęściej nie podejmują tej odpowiedzialności. A jeżeli jej nie podejmują, to kto jest uprawniony do dawania odpowiedzi? Komu pozostawiamy prawo do fantazjowania i produkowania scenariuszy przyszłości, czyli de facto do sprawowania władzy?
***
Nowojorski Occupy Wall Street rozszerzył ostatnio swoją okupację także na „elitystyczną” (jak nazwano ją w proteście) nowojorską MoMA i New Museum, oskarżając je między innymi o komercjalizację i oddawanie swojego głosu grupom uprzywilejowanych. W istocie pracujące w wolnym tempie przy długofalowych projektach wielkie kombinaty sztuki najczęściej nie są przygotowane do szybkich interwencji. Wydają się pozbawione „słuchu społecznego”. Oddając czytelnikom drugi numer „MOCAK Forum”, wierzymy jednak, że instytucje sztuki mogą być wartościowym uczestnikiem oraz stymulatorem społecznej debaty. Miejscem twórczych eksperymentów, negocjowania i testowania znaczeń.
Stanisław Ruksza
(redaktor numeru)
Stanisław Ruksza (ur. 1979) - kurator, historyk sztuki, autor tekstów o współczesności. Dyrektor artystyczny Centrum Sztuki Współczesnej „Kronika” w Bytomiu, gdzie realizuje projekty łączące sztukę wizualną z innymi dziedzinami kultury, naukami społeczno-politycznymi oraz praktycznym aktywizmem. Założyciel Klubu „Krytyki Politycznej” na Śląsku.